sobota, 9 kwietnia 2016

,,And you're so delicate I will be cautious"

~25~
Sobota, 20 marzec, 12:00 *około dwa miesiące później*
     Byłam właśnie w swoim pokoju razem z Leo, Nicole i Oliverem. Leżeliśmy bezczynnie na moim łóżku, zastanawiając się nad tym, co moglibyśmy zrobić.
     -Nudzi mi się. - zaczął marudzić Oliver.
     -Zamknij się! - skarciła go Nicole - Zamiast tak jęczeć i truć nam dupy mógłbyś coś wymyśleć.
     -Wiesz co? Przemyślałem sprawę. Chce mi się tu po prostu poleżeć.
     -Kreatywny. - stwierdziła dziewczyna.
     -Ej. - przerwał Leondre. - Kto wie kto ma urodziny ca tydzień?
     -Niech zgadnę. - odpowiedziałam - Może ty?
     -Spostrzegawcza jesteś. - skomentował. No nie ważne, oczywiście, że chodzi o mnie i w sumie wiecie, to są szesnaste urodziny, więc chcę żeby działo się cos więcej no i.
     -No ale słuchaj, sprawa załatwiona. W tym roku będziemy tam my, to chyba wystarczająca atrakcja. - wypaliła Nicole.
     -Skromna. - stwierdził Leo - Ale chodzi mi o to, że nie wiem za bardzo co zrobić. Bardziej club, czy dom.
     -Dom. - odpowiedziałam - Jakoś to fajnie zorganizujemy i będzie super. - przytuliłam się do chłopaka.
     Parę minut potem Nicole z Oliverem wyszli, a ja zostałam sama z Leondre.
     -Zjadłbym coś. - stwierdził chłopak.
     -No niestety, u mnie w lodówce pustki, w sumie może przejdź się do pobliskiej restauracji po sushi. Co ty na to?
     -No okej, a ty idziesz ze mną?
     -Ja niespecjalnie mam ochotę. Zostanę tutaj, dobrze?
     -Niech ci będzie. - powiedział, pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł.
Kiedy zostałam sama moje oczy skierowały się na Macbooka leżącego na moim biurku. Przypomniał mi się Nick. Byłam ciekawa, czy wszystko z nim w porządku, jaki kraj teraz odwiedza i kiedy wraca.
Otworzyłam klapkę laptopa, włączyłam go, a po chwili wpisałam adres mailowy z karteczki, którą wręczył mi, kiedy ostatni raz się z nim widziałam.

 Hej, z tej strony Nadia. Mam nadzieję, że jeszcze mnie nie zapomniałeś,
bo przecież na pewno poznajesz mnóstwo nowych ludzi. No nie ważne,
chcę tylko wiedzieć czy wszystko w porządku, gdzie teraz jesteś i kiedy
wracasz. Tęsknię.
 

I wyślij. Poszło. Mam nadzieję, że nie będę musiała czekać na odpowiedź długo, bo już jestem jej bardzo ciekawa. Nie wiadomo czemu on na mnie działał tak, że mimo tego, że w sumie spędziłam z nim tylko dwa tygodnie, i to jakieś trzy miesiące temu za każdym razem kiedy przez chwilę go widzę lub po prosu jak teraz piszę do niego, czuję, że bardzo za nim tęsknie. W pewnym sensie nie chcę tego. Wiem, że on nie jest dobry. Zadaje ból innym i czerpie z tego przyjemność. Wiem, że bierze prochy i może nawet je sprzedaje, ale mimo wszystko ogromnie mnie do niego ciągnie.
     Moje rozmyślanie przerwał krótki, głośny dźwięk. Zerknęłam na ekran macbooka. "Masz jedną wiadomość do odczytania." Od razu mogłam domyśleć się, że to Nick. Z niecierpliwością kliknęłam na ikonkę i otworzyłam treść e-maila.

Zacznijmy od tego, że zapomnienie o tobie graniczy z niemożliwym i
dobrze o tym wiesz mała. Moją trasę podróży zmieniłem i teraz jestem w
Norwegii. Jeszcze nie pojechałem do Lizbony, więc propozycja jest w
dalszym ciągu aktualna. Wystarczy jeden e -mail. Też tęsknie.
 
Z jednej strony tak bardzo chciałabym pojechać razem z nim, no ale nie, cholera nie. Powinnam o tym w ogóle zapomnieć. Tak, to teraz najlepsze wyjście. Wstałam i podeszłam do lustra. Byłam w dresach, a moje włosy wyglądały fatalnie. Powinnam się trochę ogarnąć. Poszłam do łazienki, żeby rozczesać włosy i związać je w kucyk. Kurde, mogłam wpaść na to wcześniej to Oliver zaplótł by mi jakieś warkocze, no ale już go nie ma. No nic. Zamknęłam się i wzięłam do ręki grzebień. Kiedy skończyłam się czesać wyszłam z pomieszczenia do garderoby, a już w niej zauważyłam, że Leondre wrócił z restauracji.
     -O hej. - powiedziałam w jego kierunku. - To co? Idziemy jeść?
     -No myślałem, że pójdziemy, ale czy ty przypadkiem nie udajesz się gdzie indziej? - powiedział to z dziwnym wyrazem twarzy. Jakby jednocześnie kryła tam się złość i smutek, ale ja w ogóle nie wiedziałam o co mu chodzi.
     -Nie wiem co masz na myśli. Gdzie niby miałabym się udać?
     -Może do Lizbony, bo przecież "wystarczy tylko jeden e-mail". - zacytował słowa Nicka. Stanęłam jak wryta. Nie chciałam, żeby on się  dowiedział, że jeszcze utrzymuję z nim kontakt. Co prawda nigdy nie widział go na żywo, ale mówił, że jest niebezpieczny (chodź nie bardzo wiedziałam, o co mu z tym chodziło). Jeszcze w taki sposób, bo ten e-mail mógł w sumie źle odebrać.
     -Nigdzie się nie wybieram.
     -Dobrze, ale może mi wytłumaczysz o co chodzi? Kto do ciebie pisał? I dlaczego tak do ciebie mówi?
     -To Nick.
     -Aha, widać, że masz w dupie moje ostrzeżenia przed nim. Tak samo jak to, że powiedziałaś mi , że już z nim nie utrzymujesz kontaktu było kłamstwem, bo przecież "zapomnienie o tobie graniczy z niemożliwym". - był zdenerwowany i było to po nim bardzo widać.
     -Przestań go cytować, a po za tym kto pozwolił ci to czytać? To moje prywatne wiadomości.
     -Wydaje mi się, ze ja ci się nie mam z czego tłumaczyć.
     -Ty nie masz? - krzyknęłam.
Kolejne pół godziny minęło na naszym ciągłym wrzasku i wytykania sobie różnych błędów z przeszłości. To była moja pierwsza taka kłótnia z Leo i byłam już nią okropnie zmęczona. Nie chciałam już się na niego wydzierać, chciałam się do niego przytulić, bo miałam dość tego wszystkiego. Postanowiłam przybrać najprostrzą taktykę i po prostu się rozpłakać. Wcale nie musiałam udawać, bo chciałam wybuchnąć płaczem już w momencie kiedy Leo powiedział, że przeczytał tego e-maila, ale nie chciałam wtedy  pokazywać słabości. No i tak jak myślałam zadziało. Chłopak zobaczył, że podczas gdy on krzyczał w moim kierunku ja zaczęłam zanosić się płaczem, więc przestał i jak gdyby nigdy nic podszedł do mnie i mnie przytulił.
     -Nie chcę już się z tobą kłócić. - powiedziałam.
     -Ja też nie, skończmy to. Przepraszam, że tak na ciebie krzyczałem i masz rację z tym, że nie powinienem tego czytać.
     -Też cię przepraszam, że nie byłam z tobą do końca szczera w sprawie Nicka.
     -W takim razie zgoda?
     -Zgoda.
Chłopak ujął moją twarz w dłonie i pocałował mnie w usta.
     -To jak? Idziemy jeść? - zapytałam.
     -Cała ty. - powiedział Leondre z uśmiechem.
     -No co? Lubię sushi. - odpowiedziałam, a po chwili zaśmialiśmy się.
Zeszliśmy na dół, do jadalni. Siedliśmy przy stole na przeciwko siebie, wyjęliśmy z pojemnika jedzenie i zaczęliśmy je jeść.
     -I jak? Smakuje? - zapytał chłopak.
     -Dobre, ale nie wiem, czy było warte tego zachodu. - odpowiedziałam.
     -Uważasz, że nasza kłótnia było przez to sushi?
     -No nie wiem.  Na pewno nie przeze mnie. - powiedziałam z uśmiechem.
 
Kochani powracam po przerwie! Mam nadzieję, że z nową siłą, no ale to się okaże :')
 


1 komentarz:

  1. Mega <3 czekam na nexta i zapraszam przy okazji ; http://zuzannawiktoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń