sobota, 26 marca 2016

,,I had to leave and now I'm bottomless and empty"

~24~
Niedziela, 24 styczeń, 9:30
     Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po swoim pokoju. Już byłam przekonana, że mam ochotę się z kimś spotkać. Na pewno nie zamierzałam siedzieć sama w domu i to przez tak ładny dzień. Wstałam i poszłam po leżący na biurku telefon i zaczęłam przeglądać kontakty. Devries - nie, spędziłam z nim cały wczorajszy dzień i przedwczorajszy wieczór. Trzeba choć chwilę od siebie odpocząć. Nicole, Sophie, Daniel - nie, jakoś nie mam ochoty. Oliver? Byłoby okej, gdyby nie to, że jest ze swoim ojcem na drugim końcu kraju. Na jakiejś wsi, bez internetu i zasięgu w ramach "terapii odwykowej" od telefonu i macbooka. Moim oczom ukazało się imię "Nick". Nie wiem dlaczego, ale trochę zabolało. Spędziłam z nim przecież całe dwa tygodnie. Widzieliśmy się codziennie po około 10-12 godzin, a on od tego momentu nie dawał znaku życia. No nic. Idziemy dalej. Charlie - okej, to jest dobry pomysł. Zeszłam na dół i przygotowałam sobie śniadanie. Naleśniki z syropem klonowym, które popiłam sokiem. Przeciągnęłam się siedząc na kanapie. O wiele lepiej byłoby, gdyby to Charlie po mnie przyjechał. Nie musiałabym się fatygować żeby pójść na przystanek, czekać na bus, a potem jechać do niego całą godzinę. No ale będę dobrą przyjaciółką i nie będę go wyciągać o tej porze z łóżka, żeby mnie zawiózł. Wróciłam do swojego pokoju, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się.


Wyszłam z domu i udałam się w kierunku przystanku. Następnie wsiadłam do pojazdu. W środku oprócz mnie były może trzy osoby. Ucieszyłam się, bo bardzo  nie lubię jak muszę się gnieść z tyloma osobami. Usiadłam na siedzeniu przy oknie i oparłam o nie głowę oglądając widoki. Nagle usłyszałam, że ktoś zajął miejsce obok mnie. Odwróciłam się zdziwiona, bo wydawało mi się to dziwne, że ktoś wybiera miejsce obok drugiej osoby, mimo, że prawie cały bus był pusty. Nagle moim oczom ukazała się znajoma twarz. Wysoko osadzone kości policzkowe, duże brązowe oczy.Uśmiechał się do mnie, pokazując swoje idealnie białe zęby. Tak, to mogła być tylko jedna osoba.
     -Cześć Nick. - powiedziałam suchym tonem. Mimo, że się za nim stęskniłam to jednak byłam zła, ze tak mnie olewał przez ten czas.
     -Cześć mała. Tęskniłem za tobą.
Przewróciłam oczami.
     -W takim razie mogłeś zadzwonić lub chociaż odebrać telefon.
     -To było niemożliwe.
     -Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytałam i popatrzyłam na niego pytającym spojrzeniem.
     -Od tego czasu jestem w rozjazdach. Odpoczywam od tej chorej rzeczywistości. Ostatnio byłem we Francji, wcześniej w Belgii i w Holandii. Teraz biorę się za zwiedzanie Szkocji. Zawsze mogę Cię wziąć ze sobą. Po Szkocji planuję Lizbonę. Tak, wiem trochę daleko, ale dam radę. A właśnie wydaje mi się, że ktoś tu chciał pojechać do Portugali?
     -Nie, cholera Nick, nie. Tak w ogóle to ty rzuciłeś szkołę? Skąd wziąłeś  pieniądze na te podróże?
     -Nic mi się nie stało jak skończę szkołę rok lub dwa później. Jeśli chodzi o pieniądze to dużo podróżuję autostopem, a reszta to cóż. Mój ojciec ma dużą firmę, nie zauważył jak zniknęły mu dwie karty kredytowe. A no właśnie. W Szkocji kupuję motor, żeby się szybciej przemieszczać. Może to Cię trochę przekonuje?
     -Nie, nie i nie. To jest popieprzony pomysł. Tak w ogóle to pokarz się. - wzięłam jego twarz w swoje dłonie i popatrzyłam mu w oczy - Jesteś na prochach! - stwierdziłam.
     -W cale, że nie. - oburzył się.
     -Daruj sobie. Cholera, martwię się o Ciebie. Powinieneś wrócić do szkoły i przestać brać to, czym się faszerujesz.
Chłopak dotknął moich włosów i przeczesał jedno pasmo.
     -Obiecuję, że za niedługo z tym skończę. Ale pozwól zabrać mi siebie ze sobą. Będziesz mnie pilnować. Zobaczysz, że będzie świetnie.
Popatrzyłam w okno. Naprawdę miałam ochotę z nim jechać. Zobaczyć Lizbonę, wieczory spędzać na imprezach i całymi dniami leżeć na plaży. Cholera, Nadia ty chyba oszalałaś. Pojedziesz na drugi koniec Europy z chłopakiem, który po ponad miesiącu tak sobie się pojawia? Opuścisz kilka tygodni szkoły? Leo gdyby się dowiedział chyba by mnie zabił. No właśnie, Leo. To on jest najważniejszy.
Pojazd się zatrzymał. Zauważyłam, że to był już mój przystanek.
    -Muszę już iść. - powiedziałam cichym głosem do chłopaka.
Ominęłam go i ustawiłam się przy drzwiach, czekając aż się otworzą.
    -Nadia? - powiedział chłopak.
    -Tak?
Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Wręczył mi jakąś karteczkę.
    -Pamiętaj, że propozycja jest zawsze aktualna. To mój e-mail. Możesz pisać jak się namyślisz, albo jak po prostu będziesz miała jakiś problem.
Wyszłam z pojazdu, a kiedy ten odjeżdżał pomachałam Nickowi.
Ruszyłam w strone mieszkania Charliego. Cały czas miałam w głowie moją rozmowę z Nickiem. Cieszę się, że go spotkałam, ale trochę się o niego martwię. Nie chcę, żeby wpakował się w jakieś kłopoty. A w jego wypadku to bardzo możliwe.
Kiedy stanęłam pod drzwiami zadzwoniłam dzwonkiem i po dłuższej chwili otworzył mi Jack - współlokator Charliego. Był w samych bokserkach i było po nim widać, że dopiero co wstał.
     -Yyy hej. Jest może Charlie? - przywitałam się.
     -Tak, ale śpi. Zaraz go obudzę, wchodź.
Weszłam dalej i usiadłam przy barku w kuchni. Kiedy zauważyłam, że chłopak czuka czegoś, co mógłby mi dać do picia. Przypominając sobie sytuację, kiedy ostatni raz u nich byłam po prostu podeszłam i nalałam sobie kranówki.
     -A, tak. Dobry pomysł. - stwierdził chłopak - Widzisz, bo jesteśmy po imprezie i tak jakoś.
     -No właśnie widzę. Mam wrażenie, że wasz college to tylko imprezy. Za każdym razem jak tu jestem jesteście po jakiejś imprezie, a jeszcze nigdy nie spotkałam was w trakcie nauki.
     -Takie życie młoda. Charlie! - krzyknął Jack.
Po chwili ujrzałam zaspanego chłopaka, przecierającego oczy.
     -O hej, co ty tu robisz?
     -Przyszłam się z tobą spotkać.
     -Dobra, minutę. Tylko się ubiorę. Zjemy na mieście, tak?
     -No, możemy. - odpowiedziałam, wzięłam do ręki telefon do ręki i zaczęłam przeglądać portale społecznościowe dla zabicia czasu. Zobaczyłam, że Leondre oznaczył mnie w jakimś zdjęciu na instagramie.


Kto je zrobił? Pewnie jakaś fanka, która potem wysłała to do Leo na instagramie. Od tych kilku miesięcy kiedy ze sobą jesteśmy zdążyłam się przyzwyczaić, że ludzie czasami bez naszej wiedzy robią nam zdjęcia. Chociaż właśnie jak przyznałam - zdążyłam się przyzwyczaić, to i tak trzeba przyznać, że te wszystkie zdjęcia i informacje o nas, tak szybko wyciekające do sieci mogą być czasami niszczące. Ale, czy tak się stanie? Nic nie wiadomo.
Ujrzałam stojącego nade mną Charliego i oderwałam wzrok od komórki.
     -To jak, idziemy? - zapytał.
     -Jasne. - odpowiedziałam i podniosłam się. Po chwili wyszłam z chłopakiem z mieszkania.
Udaliśmy się do tego samego parku, gdzie kiedyś pomogłam Chloe podjąć decyzję o zerwaniu z Charlsem.
     -To co tam u ciebie młoda? - blondyn zaczął rozmowę.
     -No wiesz, za dużo się nie zmieniło.
     -Chyba czasami jest lepiej jak się nic nie zmienia.
     -Czy ja wiem. Lubię to wszystko, ale czasami mam ochotę..
     -Pierdolić wszystko i wyjechać w Bieszczady? - wypalił łamanym polskim Charlie, a ja wybuchłam śmiechem. Kiedyś nauczyłam go tego powiedzenia, tak samo jak wielu innych słów i przekleństw po polsku. Ten język w jego wydaniu brzmiał tak śmiesznie.
     -Nie wierzę, że to zapamiętałeś i jeszcze potrafiłeś dopasować do odpowiedniej sytuacji. No, no. Lenehan brawo!
    -Ktoś tutaj jest niesamowicie inteligentny.
    -Och, bo się zarumienię. - odpowiedziałam.
    -Idiotka. Dobrze wiesz, że to nie ty.
    -Oho, gwiazdeczka się znalazła.
    -A żebyś wiedziała. Tak w ogóle to chyba fajnie spędziłaś z Leo wczorajszy dzień i tamten wieczór, co nie? Bo mi tylko odpowiadał jak było super.
    -No tak, faktycznie tak było. Ej, ale Charlie ty go czasem pilnuj w tej trasie. No wiesz, mam na myśli te imprezy.
    -Nie dawało rady, za każdym razem go gubiłem.
    -Faktycznie, inteligentny! - prychnęłam.
    -Ej. - powiedział udając obrażonego - Za wiele sobie nie pozwalaj. - chłopak potargał mi włosy.
Następnie poszliśmy do restauracji na śniadanie. Tam rozmawialiśmy już trochę bardziej poważnie. Właśnie dlatego tak lubię rozmowy z Charlsem. On zawsze dostarcza mi tej swojej życiowej mądrości. Mimo, że często się wygłupia i tak dalej, to jednak kiedy trzeba to on myśli najbardziej racjonalnie ze wszystkich moich przyjaciół.
    
  

3 komentarze:

  1. Mega <3 nie będę sie rozpisywac tylko mówię jak zwykle genialny <3 a teraz tzw. chamska reklama w której zaproszę cię tutaj ;
    3...
    2...
    1...
    http://zuzannawiktoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku, ten blog jest świetny, przeczytałam całego od początku w jeden dzień i przez ciebie nie nauczyłam się na kartkówkę i dostałam 1 xdd zapraszam też do mnie ❤. http://barsandmelody-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi bardzo miło, że ci się spodobał 💖
      Ale ho ho na kartkówkę to się ucz!
      Z chęcią wpadnę do ciebie ✨

      Usuń