środa, 23 marca 2016

,,Just breathe'' cz.2

~23~
Piątek, 22 styczeń, 17:30
     Wychodząc z garderoby jeszcze szybko przejrzałam się w lustrze, żeby sprawdzić jak wyglądam.


Wchodząc do mojego pokoju moje oczy zatrzymały się na drewnianej, pomalowanej na biało toaletce. Zatrzymałam się przy niej i postanowiłam zmyć makijaż. Chciałam, żeby było mi wygodnie. Przy drzwiach poczułam zapach przypiekanego chleba. Tak, to na pewno Leo chciał coś ugotować. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Cholera, mam wielkie szczęście, że mam go przy sobie. - pomyślałam.
Zatrzymując się przy barku w kuchni popatrzyłam się na mojego chłopaka, który słuchając jakiejś muzyki na słuchawkach kroił pomidory i podśpiewywał.
     -Aaa! - krzyknął cicho - Przestraszyłaś mnie.
     -To raczej ja się powinnam przestraszyć twojego głosu, który próbuje wejść na tą wysoką tonacje.- skomentowałam i oboje wybuchliśmy śmiechem.
     -Zmyłaś makijaż. - zauważył chłopak - Wyglądasz pięknie.
     -Jeśli to zauważyłeś, to znaczy, ze w cale nie jest tak pięknie. - stwierdziłam.
     -W cale, że nie. Teraz uważam, że w ogóle nie powinnaś się malować.
     -Mhmmm. - przewróciłam oczami.
Chłopak włożył wszystkie składniki do zapiekanych  kromek i zamknął kanapkę. Wyjęłam mu ją z ręki i szybko ugryzłam kawałek.
     -Zostaw! To na kolacje. Faktycznie taka delikatna z Ciebie dziewczynka. - powiedział wskazując na mój policzek, który został pobrudzony sosem. Chłopak nachylił się nade mną, jakby do pocałunku, ale szybko zmienił tor ruchu, polizał mnie po brudnym policzku i zjadł resztkę sosu.
     -Głupek! - krzyknęłam - Jesteś ohydny. - skomentowałam, usiłując zetrzeć jego ślinę z mojego polika.
     -Ja? - zapytał z udawanym z dziwieniem, tak, jakby chciał zasugerować, że to nie z nim jest coś nie tak.
     -Tak, właśnie ty. Powiedz mi, czemu zawsze bad boy'e tak świetnie gotują?
     -Ale od kiedy ja jestem niegrzeczny? - zapytał z łobuzerskim uśmiechem.
     -No na tej trasie chyba byłeś. - stwierdziłam.
     -Co masz na myśli? Nic sobie nie przypominam.
     -Mówiąc, że sobie nic nie przypominasz tylko się pogrążasz, bo to by znaczyło, że upiłeś się jeszcze bardziej, niż na to wyglądało. - powiedziałam to cichym głosem. Nie chciałam się z nim kłócić. Chciałam tylko sensownych wyjaśnień.
     -Skąd o tym wiesz?
     -Wiesz wydaje mi się, że mamy niektórych wspólnych znajomych. To chyba nic złego, że akurat przeglądałam ich snapchata.
     -To tylko trzy imprezy. -  aha, więc widzę, że na sensowne wyjaśnienia nie ma co liczyć.
     -Tak, trzy, na których zalałeś się w trupa. Nie zapominaj, ze mimo wszystko masz piętnaście lat, nie chcę, żebyś kilka lat później skończył jako alkoholik.
     -Halo! Za niedługo szesnaście i wiesz, że tak się nie stanie. Spokojnie. - powiedział, przytulił mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu.
     -Wiem, ale po prostu się martwię. Musisz mnie zrozumieć.
     -A kto jeszcze nie dawno szalał ze zdenerwowania kiedy poszłaś do tego clubu? Oczywiście, że Cię rozumiem. - oznajmił i pocałował mnie w czubek głowy.
     -No dobra. - powiedziałam i włożyłam ostatnie kanapki do plecaka - Chodźmy już, o wiele lepiej będzie nam rozmawiać, kiedy będziemy siedzieć na plaży, przy zachodzie słońca.
     -Też mi się tak wydaje. - przyznał Leo i wyszliśmy na zewnątrz.
Po jakiś piętnastu minutach zatrzymaliśmy się w odpowiednim miejscu, gdzie nikt zazwyczaj nie chodził. Ja rozłożyłam koc, a Leo wyjął kanapki. Po chwili zniknął mi z oczu, a następnie wrócił z rękami pełnymi drewnianych patyków.
     -Co ty wyprawiasz? - zapytałam się go.
     -Zrobimy ognisko. Będzie nam cieplej.
Zaśmiałam się. Zdziwiły mnie jego zamiary, ale podobał  mi się pomysł rozpalenia ogniska na plaży. Tym bardziej, że zobaczyłam wyjmowane przez niego pianki, krakersy i nutellę. Tak - S'mores to zdecydowanie coś, na co mam ochotę.
     -Jejku Leo, kocham Cię. - powiedziałam pokazując na wyjęte przez niego składniki.
     -Jak widać wystarczy pokazać Ci coś dobrego do jedzenia, żebyś wyznała komuś miłość. - oznajmił i zaśmiał się, po czym dodał - Typowa kobieta.
     -Zamknij się Devries. - parsknęłam.
     -No dobrze, dobrze, ale pianki potem. Mam dla Ciebie jeszcze jedną niespodziankę.
     -Oho.
     -Nie, nie da się jej zjeść. - powiedział, po czym wyjął lampion.
     -Ojej - zaczęłam - zawsze chciałam z kimś taki puścić.
Chłopak rozłożył lampion.
     -Więc teraz będziesz miała okazję zrobić to ze mną. I możemy to powtarzać co miesiąc, co ty na to?
Pocałowałam go w usta.
     -Wydaje mi się, że do wspaniały pomysł.
Zapalił zapalniczkę i podpalił lampion.
     -A gdzie byś chciała najbardziej go ze mną puścić?
     -Wydaje mi się, że w Californii. Okolice Los Angeles, przepiękna plaża. I mnóstwo innych światełek w powietrzu.
Chłopak zasłonił moje oczy swoimi rękoma i zaczął mówić.
     -To wyobraź sobie, że naokoło całe niebo jest rozświetlone przez tysiące lampionów i pomarańczową barwę zachodzącego słońca. Na około nas są palmy, a przed nami ciepły ocean. Jesteś to sobie w stanie wyobrazić?
     -Tak. Wygląda pięknie.
Chłopak odsłonił mi ręce i szepnął do ucha.
     -To my za kilka lat.
Puściliśmy w górę lampion. Leondre objął mnie od tyłu i oboje wodziliśmy wzrokiem po oddalającym się świetle. Nagle w chwili skupienia Leo przewrócił mnie na piasek. Sam też upadł i zawisł nade mną, podpierając się rękoma.
     -Pieprzony idiota! - krzyknęłam. Chłopak nachylił się nad moim uchem i szepnął.
     -Cicho. Oboje wiemy, że kochasz tego pieprzonego idiotę.
Popatrzyliśmy sobie w oczy. Miał rację. Mógł mnie wkurzać, irytować, mogłabym być na niego zła lub o niego zazdrosna, ale to nie zmieniało faktu, że kochałam go całym sercem.
On odchodząc od mojego ucha skierował się w kierunku moich ust i złożył na nich pocałunek. Najpierw delikatny, później - bardziej zdecydowany. Z ust zaszedł do mojej szyi, którą również obdarzył pocałunkami. Następnie oderwał się ode mnie, a jego usta wylądowały na moim brzuchu. Lekko podwinął moją bluzę, lecz kiedy doszedł do biustonosza podniósł się i zawiesił na mnie pytające spojrzenie. Dobrze wiedziałam czego chce. Też tego chciałam, ale chyba nie byłam jeszcze na to gotowa. To trochę tak, jak z jakimś przepysznym ciastkiem, na które masz ochotę od jakiegoś czasu, ale dostajesz tylko kawałek, lecz dowiadujesz się, że jak trochę poczekasz, to dostaniesz całe ciasto, nie tylko kawałek. A ja zawsze wybiorę całe ciastko. Dlatego przewróciłam się tak, że to teraz ja byłam na górze. Pocałowałam chłopaka w szyję zostawiając na niej mały, różowo fioletowy ślad i skierowałam się w stronę jego ucha.
     -Wolę żebyś ten wieczór spędził z moją osobowością, nie z ciałem.
Chłopak poruszył twierdząco głową, po czym przytulił mnie do siebie.
Po kilku minutach leżenia  w ciszy Leondre odezwał się.
     -Wydaje mi się, że jedzenie samo się nie zrobi.
Popatrzyłam na niego zaspanym wzrokiem.
     -No, no. Idziemy. - powiedział szturchając mnie lekko w bok.
     -Już. - odpowiedziałam i podniosłam się. Chłopak wyjął opakowanie z piankami i nadział kilka z nich na nasze patyki. Usiedliśmy obok siebie przy ognisku. Ja oparłam się o Leondre i położyłam głowę na jego ramieniu. Trzymaliśmy swoje pianki nad ogniem, czekając aż się trochę roztopią.


Leo złapał mnie za rękę i spletliśmy swoje palce ze sobą.
     -Myślałaś już, gdzie chciałabyś pójść do college?
     -Czemu Ci się nagle teraz wzięło na takie przyszłościowe myślenie?
     -Jakoś tak mi się przypomniało. Ale wiesz, że już nie tak bardzo przyszłościowe? Za rok musimy już aplikować.
     -Nie przypominaj mi o tym. Wolisz nie wiedzieć gdzie zamierzam złożyć  aplikację.
Chłopak popatrzył się na mnie przestraszonymi oczami.
     -Wydaje mi się, że powinienem wiedzieć.
Spuściłam wzrok na piasek i zaczęłam rysować palcem kwiatki na piasku.
     -No? - ponaglił mnie Leondre.
     -W sumie dzisiaj mówiłam, gdzie chciałabym puścić z tobą te lampiony..
     -Ty chyba oszalałaś! - krzyknął - Chcesz mi powiedzieć, że zamierzasz chodzić do szkoły na drugim końcu świata?! I jak my się będziemy widywać?
     -Coś się wymyśli. - powiedziałam cicho.
     -Coś się wymyśli przez jebane 9000 kilometrów?!
     -Nie krzycz tak, mamy mnóstwo czasu.
Chłopak objął mnie ramieniem i oparł swoją głowę o moje plecach, a potem odpowiedział.
     -Nie chcę, żebyś gdzieś wyjeżdżała. - powiedział smutnym głosem - Chce być z tobą bez przerwy.
     -Do wyjazdu zostało jakieś półtora roku. Wiesz ile może się jeszcze zmienić?
     -Chcesz powiedzieć, że zerwiemy albo jedno z nas zginie w wypadku? Taka perspektywa wydaje mi się jeszcze gorsza. - oznajmił przewracając przy tym oczami.
     -Mamy jeszcze tyle czasu, ta rozmowa jest bez sensu.
     -No niech Ci będzie.
Posiedzieliśmy chwilę w ciszy, gdy nagle postanowiłam się odezwać.
     -Zabiorę Cię ze sobą, coś się wymyśli.
     -Łatwo Ci mówić.
     -Tak, wiem. Charlie, zespół i 135324 innych rzeczy, ale tym się zajmiemy kiedy indziej.
     -Masz rację, teraz lepiej zając się naszymi piankami, które już prawie płoną.
Spojrzałam na białe kuleczki na naszych patykach, które powoli stawały się czarne. Szybko podniosłam je z nad ogniska.
     -Dobry pomysł. Jedzenie jest ważniejsze od college i innych takich. - powiedziałam, a po chwili wspólnie zaśmialiśmy się. Posmarowaliśmy krakersy nutellą i wsadziliśmy do środka pianki. Ugryzłam kawałek i położyłam głowę na nogach mojego chłopaka.
     -Przepyszne. Tak się cieszę, że mnie tutaj zaciągnąłeś.
Chłopak najpierw się nie odezwał, a potem odpowiedział.
     -Wiesz co? Pieprzyć wszystko inne. Obiecałem, że razem puścimy lampiony w Los Angeles. Nie mogę dopuścić, żeby to się stało, kiedy odwiedzę Cię po roku nieobecności.
Przyciągnęłam jego głowę do mojej i pocałowałam go. Nie wiedziałam w ilu procentach tak się stanie. Jestem bardziej realistką, więc zdawałam sobie sprawę, że pewnie czeka nas jeszcze mnóstwo przeciwności losu, ale co mi zaszkodzi, jak będę myśleć tu i teraz. A tu i teraz mój Devries chce spędzić ze mną przyszłość, więc to się najbardziej liczy.

6 komentarzy:

  1. W końcu mogę dodawać komentarze 😂 brawa dla mnie i jeszcze większe brawa dla ciebie za tak wspaniały rozdział 😏💞

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham <3 i czekam na nexta!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Powinien pojawić się dziś albo jutro

      Usuń
  3. Zajebiaszczy jak zawsze 💜💜
    Gdzie ten next? Hmm...? Xd 😂❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, a z nextem jak zawsze nie wiadomo 😂
      Znaczy jest napisany w 3/4 więc raczej będzie dziś, ale nie obiecuję 😇

      Usuń