sobota, 19 marca 2016

,,Just breathe" + relacja z YSOT

Piątek, 22 styczeń, 10:00 *miesiąc później*
     Moja ręka wykonywała kolejne okrężne ruchy na kartce papieru - to było coś, co zawsze pomagało mi się odstresować, rysowałam długopisem kwiatki. Nie wiem dlaczego akurat rysować i dlaczego akurat kwiatki, ale od małego w stresujących sytuacjach robiłam te  małe rysunki. I nie znaczyło to wcale, że miałam zdolności manualne - o nie, to na pewno nie tak. Zawsze rysowałam fatalnie. Taniec, ewentualnie śpiew - to moja bajka. Ale już nie ważne. Dlaczego byłam tak bardzo zdenerwowana? W sumie nie mam pojęcia. Leo jest w trasie od ponad dwóch tygodni i przez ten czas wystarczała mi codzienna rozmowa na skypie. Dlaczego więc teraz, kiedy za dwa dni ma przyjechać tak strasznie mi go brakuje? No nic. Tego nie wie nikt, ale Nicole, siedząca obok mnie chyba za wszelką cenę próbowała to rozgryźć.
     -Nadia do cholery! Przecież widzę, że coś jest nie tak. Wcześniej świetnie sobie radziłaś bez niego. Co Ci się stało?
     -Fajnie gdybym wiedziała. - odpowiedziałam.
     -No ale po prostu za nim tęsknisz, czy jak? - zapytała.
     -Mówiłam Ci - nie mam pojęcia! - krzyknęłam trochę za głośno. Cała klasa zawiesiła na mnie wzrok. Nauczycielka, stojąca przy tablicy odezwała się.
     -Widzę, że teraz rozgrywa się jakaś dramatyczna akcja, ale nie chcemy żebyś wciągała nas w swoje problemy osobiste.
Przewróciłam oczami. Zobaczyłam Olivera nachylającego się nad naszą ławką.
     -A tej co się stało? - powiedział do Nicole.
W tym momencie zadzwonił dzwonek na przerwę. Ludzie zaczęli się pakować i wychodzić z sali.
     -Dobra, koniec tego. - zaczęła dziewczyna - Zrywamy się i idziemy do Ciebie. Zrobimy gofry, obejrzymy film. Co ty na to?
     -Mi się ten pomysł bardzo podoba. - uprzedził mnie Oliver.
     -No niech wam będzie. - stwierdziłam i wszyscy wyszliśmy z sali. Udaliśmy się do głównych drzwi i opuściliśmy budynek.
Kiedy byliśmy już pod moim domem wyjęłam klucze, otworzyłam mieszkanie i weszliśmy do środka. Podeszłam do lodówki. Otworzyłam ją i wyjęłam z niej potrzebne rzeczy.
     -Nicole! Oliver! Wy sobie nie myślcie, że będziecie się obijać! - powiedziałam do przyjaciół, którzy już zajęli miejsce na kanapie.
     -No już, nie denerwuj się królewno. Przecież wiesz, że jestem znakomitym kucharzem. - powiedział Oliver z łobuzerskim uśmiechem. Podszedł do kuchennego blatu i wbił jajka do miski. Nicole dodała resztę składników, a ja zamieszałam ciasto.

     -O ile się nie mylę, to chyba polubiliście Leondre. I to chyba bardzo, a kto wcześniej mówił, ze jest zapatrzonym w siebie dupkiem?

     -Na pewno nie ja. - odpowiedział mi Oliver z ironią.

     -Taki się wydawał. - zaczęła Nicole - Tego właśnie spodziewałabym się po tak popularnym chłopaku. Pieprzony egoista, i tyle. No ale faktycznie, okazało się, że może też być świetnym przyjacielem. No i chłopakiem, bo ty chyba jesteś z niego zadowolona.
     -No jasne, że jest. - przerwał chłopak - Inaczej on musiał by się spotkać ze mną i już nie było by tak zabawnie. - w tym momencie podwinął rękawek koszulki, udając, że pokazuje mięśnie. Obie wybuchłyśmy śmiechem, wiedząc, że Oliver to sama skóra i kości.
     -Nie śmiejcie się głupie. - powiedział uderzając nas z łokcia - Zaraz zobaczymy, czy będzie tak śmiesznie jak zostawię was z tym ciastem. Ciekawe która z was zrobi takie pyszne gofry jak ja, bo mi się wydaje, że żadna.
     -Idiota. - odezwałam się - Leć do garów, my wybierzemy film.
Poszłam z Nicole do salonu, odwróciłam się, a mój przyjaciel pokazał mi język. Ja wyciągnęłam w jego stronę środkowego palca, a on udał obrażonego. Uwielbiam się z nim tak przekomarzać.
Siadłam na kanapie wraz z Nicole i włączając elektroniczną wypożyczalnie zdecydowałyśmy się na komedię romantyczną - specjalnie dla mnie, żebym się jeszcze bardziej rozweseliła. 

Przytuliłam się do przyjaciółki, czekając aż dołączy do nas Oliver.
     -Wszystko już w porządku? - zapytała się mnie dziewczyna.
     -Tak. Po prostu miałam jakąś chwilę słabości, okropnie za nim tęsknie.
     -Rozumiem Cię. Macie przechlapane z tym, że on musi wyjeżdżać w te trasy i tak dalej, ale za to patrz. Jaka dziewczyna trafia w tym wieku na taką miłość? I do tego jeszcze z tak przystojnym, utalentowanym i popularnym chłopakiem? Inne dałyby się za to pokroić.
     -Może masz racje. Muszę nauczyć się doceniać to, co mam.
     -Na pewno mam rację. - powiedziała moja przyjaciółka i przytuliła mnie jeszcze mocniej.
W tym momencie podszedł do nas Oliver z talerzami z pięknie udekorowanymi goframi.
     -Ej no widzę, że jest tu jakieś zwierzanie się sobie beze mnie. A co jeśli ja też mam problemy ze swoim chłopakiem?
     -Ja nie mam problemów z Leo, a Nicole nie ma chłopaka, więc wybacz, grupa wsparcia to nie tutaj.
     -Śmieszne w cholerę. - powiedział, udając oburzonego, po czym wskoczył na kanapę i mocno nas uścisnął. - Kocham was dziewczynki.
Włączyłam film i zaczęliśmy go oglądać. Po jakiejś godzinie usłyszałam czyjeś kroki w korytarzu. Odwróciłam się w tym kierunku, z którego dochodził dźwięk. Ujrzałam czyjąś sylwetkę i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. W korytarzu stał oparty o ścianę Leo, trzymając walizkę i jakąś torbę. Zerwałam się z kanapy i pobiegłam w kierunku chłopaka. Wskoczyłam na niego obejmując go nogami w biodrach i przytuliłam go bardzo mocno. Potem nie wiadomo kiedy popłakałam się. W tym momencie zorientowałam się jak bardzo brakowało mi go przez jego nieobecność.
Kiedy otrząsnęłam się po tym wszystkim, zeszłam na ziemię i odezwałam się do chłopaka.
     -Jeju, nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że wracasz wcześniej?
 
     -Niespodzianka! I widzisz jak się ucieszyłaś?
     -Głupek. Tak w ogóle, to dlaczego teraz wróciliście? Przecież mieliście w poniedziałek.
     -Niestety musieliśmy odwołać dwa koncerty. No, ale za to jestem tu z tobą. - powiedział chłopak, po czym objął mnie w talii.
Podeszli do nas Oliver i Nicole. Przywitali się z Leondre, trochę pogadali, a potem wyszli uznając, że "nie będą nam przeszkadzać".
      -Idziemy gdzieś? - zapytał Leo - Pamiętasz jak przed moim wyjazdem spędziliśmy cały wieczór na dachu tego budynku? Zrobiłbym teraz coś podobnego. Żebyśmy byli tylko we dwoje. Będziemy mogli rozmawiać całą noc. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie - Wiem, spędzimy noc na dzikiej plaży.
Ja wybuchłam śmiechem.
     -Co w tym śmiesznego? - zapytał zdezorientowany chłopak.
     -Po prostu śmieszy mnie jak mówisz "dzika plaża". Robisz to tak śmiesznie.
     -Nie masz się do czego doczepić. - powiedział i przewrócił oczami - To jak? Co ty na to?
     -Nie jestem przekonana. Co my zrobimy? Rozbijemy namiot?
     -Jest ciepło. Nie musimy. Pójdziemy trochę wyżej, tam nie wieje. Zobaczysz, że będzie super.
     -No nie wiem..
Chłopak dotknął ustami mojej szyi, po czym zaczął mnie po niej całować. Następnie szepnął mi do ucha.
     -Pomyśl tylko - cała plaża tylko dla nas. Możemy robić wszystko na co mamy ochotę. - powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
     -No właśnie, dobrze, że powiedziałeś. Na co my mamy ochotę. Za wiele nie oczekuj kochanie.




     -Jesteś okropna. - powiedział.
Puściłam mu całusa, a on przewrócił oczami.
     -To jak?
     -Niech Ci będzie, pójdę się przebrać, a ty możesz spakować jakieś koce.
Dalsza część tego dnia pojawi się w następnym rozdziale, a ja chciałabym was przeprosić, że rozdział tak się opóźnił, ale w czwartek (czyli w dzień, w którym miałam go opublikować) coś się stało z bloggerem i nie mogłam na niego wejść, a w piątek byłam na koncercie BaM w Łodzi ♥
Więc chciałabym was jeszcze zaprosić na moją relację z koncertu.
W Łodzi byłam już o 10:30 więc przed wejściem do clubu czekałam całe 4h (wpuszczali o 14:30). Już tam na dworze był okropny ścisk, a ja i inne osoby, które stały pod samymi drzwiami miały najgorzej, bo pod koniec nawet nie dało się wyjąć telefonu, czy chociaż wyciągnąć ręki. Kilka osób więc zemdlało już na dworze (w jednym przypadku nawet miałam okazję udzielać pierwszej pomocy). Niestety niektóre bambinos zaskoczyły mnie od złej strony. Przed wejściem toczyły się same kłótnie, a dwie dziewczyny prawie się pobiły. Ale tak po za tym to nie narzekam :'). A teraz przechodząc do występu BaM, bo to chyba najważniejsze. Chłopcy weszli na scenę jako ostatni i od razu zrobiło się wielkie poruszenie, czemu się nie dziwię. Nie mogłam uwierzyć, że byli tak blisko (stałam w trzecim rzędzie). Przez cały czas, kiedy oni śpiewali płakałam ze szczęścia i emocji. I teraz krótka historia najpiękniejszego momentu na całym koncercie. Kiedy chłopcy śpiewali ,,Breathe" Leo podszedł do miejsca, gdzie stałam ja i inne osoby. Wszyscy nagrywali, ale ja, cała zapłakana wyciągnęłam do niego rękę. W tym momencie on także wyciągnął do mnie rękę i spotkaliśmy się tylko palcami (bo jak pisałam wcześniej byłam w 3 rzędzie i nie mogłam podejść bliżej). No i akurat leciał ten fragment i 
Leo patrząc mi w oczy i trzymając mnie za palce zaśpiewał do mnie ,,Just breathe, don't cry. You are so beautiful". A potem, kiedy się podniósł puścił do mnie oko. I tym wszystkim sprawił, że do końca koncertu ryczałam jak głupia. To był jeden z najpiękniejszych momentów w moim życiu. ♥
[poniżej dołączam kilka zdjęć, które zrobiłam]





4 komentarze:

  1. O ja rozdział mega a co do koncertu, to dobrze pierwsza pomoc się przydaje, a co do Leo aww, jak słodko <3 i te foty <3 pozdro i zapraszam : http://zuzannawiktoria.blogspot.com/ P.S. najprawdopodobniej ale muszę to napisać ; PIERWSAZA !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nono
    Cudowny. Radość na widok Leo hasła

    PS. Rozdział u mnie już jest

    Ps2 kiedy next?

    💜💜💜💜💜💜

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oki, dzięki i zajrzę 💖
      Co do nexta to u mnie nie wiadomo, bo napiszę, że będzie we wtorek, a tu *bum* nagle zapowiadają nam 3 kartkówki na środę. Więc na pewno postaram się, żeby do środy był, ale wszystko może się zdarzyć 😂

      Usuń