~16~
Środa, 1 październik, 9:00
-Leondre? - zapytałam lekko potrząsając ramieniem chłopaka.
-Hmm. - odpowiedział, przecierając oczy.
-Śpisz?
-Już nie. - powiedział i usiadł na łóżku - A jak Ci się spało?
-Dobrze. Widziałam zdjęcie. - dodałam z uśmiechem.
-I jak? Podobało Ci się?
-Tak. Ale skąd je wziąłeś, nie przypominam sobie, żeby ktoś nam takie robił.
-To chyba Sophie je zrobiła. Znalazłam je przeglądając telefon.
-Jest śliczne. - stwierdziłam, przysunęłam się bliżej chłopaka i przytuliłam go od tyłu. A, i chyba jeszcze żadna bambino nie wyszła do mnie z pazurami. Chyba wszystkie komentarze były pozytywne.
-No widzisz. A mówiłaś, że ludzie Cię nie lubią. - powiedział po czym pocałował mnie w czoło - Jesteś najwspanialszą osobą na świecie. Zapamiętaj to sobie.
-Jakoś ciężko mi w to wierzyć.
Spletliśmy ze sobą palce dłoni i popatrzyliśmy sobie w oczy. Chłopak nachylił się w moim kierunku i szepnął mi na ucho.
-To musisz mi wierzyć na słowo. Nie wolno Ci w to wątpić, pamiętaj.
Położyłam głowę na jego ramieniu. Siedzieliśmy w milczeniu, trzymając się za ręce.
-Nie idziesz dzisiaj do szkoły? - w końcu ciszę przerwał chłopak.
-Nie, jeszcze nie.
Wyszliśmy z pokoju i weszliśmy do kuchni. Leo podniósł mnie i posadził na blacie.
-To co mi dzisiaj ugotujesz? - zapytałam.
-A na co masz ochotę?
-Zacznijmy od tego co jest w lodówce. Wydaje mi się, że będziesz musiał wykazać się dużą inwencją twórczą, żeby coś z tego wymyśleć.
-Damy radę. - chłopak otworzył lodówkę, kiedy zobaczył, że świeci pustkami dodał - Kiedy ty ostatnio byłaś na zakupach?
-Emm, rodzice wyjechali w poniedziałek rano, więc tata był w sklepie w niedzielę.
-W ogóle nie samodzielna. - prychnął.
-Co powiedziałeś? - zapytałam zabawnym tonem.
-Księżniczka została sama i nie potrafi zrobić zakupów.- powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
Rzuciłam się na niego od tyłu i skoczyłam mu na barana.
-Czy mi się wydaje, czy zamierzasz mnie sprowokować? - krzyknęłam.
-Mi się wydaje, że masz rację.
-Głupek. - prychnęłam.
-Tylko tyle? Nie będzie żadnej bitwy, rzucania jedzeniem. Dzisiaj jesteś coś nadzwyczajnie spokojna.
-Widocznie nie postarałeś się za bardzo.- skomentowałam i zeszłam z jego pleców.
-Obawiam się, że będę musiał iść do sklepu, chcesz iść ze mną?
-Okej, to idę się przebrać.
Wróciłam do kuchni i zastałam Leo, ubranego w te same ubrania co wczoraj.
-Przejdziemy się jeszcze do mojego domu po ubranie, okej?
-Niech Ci będzie królewno. - odpowiedziałam.
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się w kierunku supermarketu. Trochę nam to zajęło, bo ja mieszkałam na przedmieściach. Kiedy weszliśmy do środka ja wsiadłam do wózka sklepowego. Chłopak pchał wózek, co jakiś czas odpychając się od podłogi i jeżdżąc na nim.
-Jak dziecko. - skomentowałam.
-I mówi to dziewczyna, która wsiadła do wózka na zakupy, gdzie zazwyczaj siedzą czterolatki.
-Tak, właśnie.
Poszliśmy w stronę nabiału. Spakowaliśmy mleko i kilka innych produktów.
-Zrobimy gofry? - zapytałam.
-Możemy zrobić. To jeszcze pójdziemy na owoce, to dodam do nich maliny i borówki.
Spakowaliśmy kolejne rzeczy.
-Weź jeszcze chipsy, zgrzewkę coli i jakieś żelki. Obejrzymy film.
-Okej.
Po wyjściu ze sklepu podeszła do nas jakaś dziewczyna. Chyba fanka. Poprosiła Leondre o autograf, a potem zwróciła się do mnie.
-To ty jesteś jego dziewczyną?
-Tak, to ja. - powiedziałam niepewnie.
Chłopak objął mnie ramieniem, poczułam, że obawiał się tego, z czym może ta dziewczyna wyskoczyć w moją stronę. Też się tego trochę obawiałam. Jednak zaskoczyła nas pozytywnie, ponieważ nic nie powiedziała, tylko uśmiechnęła się w moim kierunku.
Weszliśmy z powrotem do domu. Ja rozpakowałam zakupy, a Leo wziął się za robienie ciasta na gofry. Następnie, po ich zrobieniu i przyozdobieniu zjedliśmy je i usiedliśmy na kanapie.
-To jak, oglądamy film? - zapytał Leondre.
-Tak, teraz ty coś wybierz. - odpowiedziałam i udałam się w stronę kuchni w celu wzięcia przekąsek. Potem położyłam się obok chłopaka i zaczęliśmy oglądać telewizje. Nagle ciszę przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu Leo.
-Hej Charlie
Weszliśmy z powrotem do domu. Ja rozpakowałam zakupy, a Leo wziął się za robienie ciasta na gofry. Następnie, po ich zrobieniu i przyozdobieniu zjedliśmy je i usiedliśmy na kanapie.
-To jak, oglądamy film? - zapytał Leondre.
-Tak, teraz ty coś wybierz. - odpowiedziałam i udałam się w stronę kuchni w celu wzięcia przekąsek. Potem położyłam się obok chłopaka i zaczęliśmy oglądać telewizje. Nagle ciszę przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu Leo.
-Hej Charlie
-[***]
-No nie, niezbyt mam czas.
-[***]
-Tak, u Nadii.
-[***]
-Dobra, wyślę Ci SMSem.
Podszedł do mnie z wyrazem twarzy mówiącym *zrobiłem coś, co Ci się nie spodoba, ale się nie gniewaj*
-Co zrobiłeś? - zapytałam.
-Nie chcesz może kolejnej osoby do towarzystwa?
-To znaczy?
-Za pół godziny przyjdzie tu Charlie. - powiedział tonem, próbującym przekazać mi wiadomość *nie krzycz*
-Leondre!
-No przepraszam, ale on chciał się ze mną spotkać żeby przekazać mi coś o jakimś nowym pomyśle menadżera, czy coś takiego.
-Niech będzie - westchnęłam - dokończmy oglądanie.
Leo przytulił mnie i powiedział.
-Ej, ale nie gniewasz się?
-No nie. Może będę miała okazję żeby dać się mu polubić.
-Zobaczysz, za niedługo z pewnością Cię polubi. Nie wiem, dlaczego nie jest tak teraz, ale to powinno się niebawem zmienić.
-Mam nadzieję.
Chłopak pocałował mnie w czubek głowy.
-Ej, mała. Nie zamartwiaj się tym. Rozumiesz? Nie możesz.
Swój pocałunek przeniósł na moje usta.
-Dobrze wiesz, że ja tak nie potrafię. Martwi mnie to i nie dam rady tego zmienić.
-Oczywiście, że dasz. Musisz tylko uwierzyć w siebie królewno.
-Co ty tak sypiesz tymi przezwiskami? Chyba ktoś tutaj próbuje mi się podlizać. - skomentowałam.
-Może. - odpowiedział, wykrzywiając usta w łobuzerskim uśmiechu, a potem ponownie mnie całując.
Po około czterdziestu minutach drzwi się otworzyły, a w nich stanął Charlie.
-Hej. - przywitał się, po czym siadł na kanapie.
-Napijesz się czegoś? - zapytałam.
-Nie, dzięki. Masz na prawdę ładny dom. - skomentował, rozglądając się po wnętrzu.
-Dziękuję. To chyba dlatego, że moi rodzice są dekoratorami wnętrz. Umieją to wszystko ładnie urządzić i w ogóle.
-No tak.
-Chcesz obejrzeć resztę. - zapytałam z dumą, ponieważ właśnie przeprowadzałam z nim swoją najdłuższą rozmowę bez kłótni.
-W sumie to chętnie. - byłam zadowolona z jego odpowiedzi. Wszystko sprowadzało się na w miarę dobre tory.
Oprowadziłam go po domu. Pokazałam mój pokój i różne inne pomieszczenia. Następnie skończyliśmy znów na kanapie w salonie.
-No więc - zaczął - skoro wytrzymaliście ze sobą już prawie dwa miesiące, to już chyba powoli zaczyna się robić między wami coś więcej, niż tylko szczeniackie zauroczenie. - powiedział to, jakby z delikatnie wyczuwalnym smutkiem w głosie.
-No tak. Jesteśmy ze sobą szczęśliwi. - odezwał się Leondre. Ja nie chciałam się przy nim wypowiadać na ten temat, bo jego towarzystwo mnie krępowało.
-Widziałem zdjęcie na Instagramie. Fanki Cię chyba trochę lepiej przyjęły, niż Chloe. - skierował się w moim kierunku.
-To twoja dziewczyna? - zapytałam z ciekawości.
-Była. - powiedział ze złością. Dobra, kończmy już to. Przyszedłem tutaj żeby gadać z Leo, nie z tobą.
-Charlie! - krzyknął Leondre w jego kierunku. Chłopak nie zareagował.
Dalsza część wizyty Charliego przebyła w niezbyt miłej atmosferze. Miałam wrażenie, że tym pytaniem o dziewczynę wszystko zepsułam. Chłopaki gadali o jakiś koncertach, sponsorach i tym podobnych. Nie słuchałam za bardzo, bo pisałam przez ten czas z Nicole. Nie chciałam przecież żeby gwiazda - Lenehan oskarżył mnie jeszcze o podsłuchiwanie, czy coś takiego.
Po około godzinie Charlie wyszedł, a ja udałam się z Leondre na spacer. Następnie spotkaliśmy się też z Danielem, Nicole i Breckinem, a kiedy wróciłam do domu zastałam tam już swoich rodziców.
Przepraszam, że jest trochę krótszy niż zazwyczaj, ale następny będzie zdecydowanie dłuższy ♥
-No nie, niezbyt mam czas.
-[***]
-Tak, u Nadii.
-[***]
-Dobra, wyślę Ci SMSem.
Podszedł do mnie z wyrazem twarzy mówiącym *zrobiłem coś, co Ci się nie spodoba, ale się nie gniewaj*
-Co zrobiłeś? - zapytałam.
-Nie chcesz może kolejnej osoby do towarzystwa?
-To znaczy?
-Za pół godziny przyjdzie tu Charlie. - powiedział tonem, próbującym przekazać mi wiadomość *nie krzycz*
-Leondre!
-No przepraszam, ale on chciał się ze mną spotkać żeby przekazać mi coś o jakimś nowym pomyśle menadżera, czy coś takiego.
-Niech będzie - westchnęłam - dokończmy oglądanie.
Leo przytulił mnie i powiedział.
-Ej, ale nie gniewasz się?
-No nie. Może będę miała okazję żeby dać się mu polubić.
-Zobaczysz, za niedługo z pewnością Cię polubi. Nie wiem, dlaczego nie jest tak teraz, ale to powinno się niebawem zmienić.
-Mam nadzieję.
Chłopak pocałował mnie w czubek głowy.
-Ej, mała. Nie zamartwiaj się tym. Rozumiesz? Nie możesz.
Swój pocałunek przeniósł na moje usta.
-Dobrze wiesz, że ja tak nie potrafię. Martwi mnie to i nie dam rady tego zmienić.
-Oczywiście, że dasz. Musisz tylko uwierzyć w siebie królewno.
-Co ty tak sypiesz tymi przezwiskami? Chyba ktoś tutaj próbuje mi się podlizać. - skomentowałam.
-Może. - odpowiedział, wykrzywiając usta w łobuzerskim uśmiechu, a potem ponownie mnie całując.
Po około czterdziestu minutach drzwi się otworzyły, a w nich stanął Charlie.
-Hej. - przywitał się, po czym siadł na kanapie.
-Napijesz się czegoś? - zapytałam.
-Nie, dzięki. Masz na prawdę ładny dom. - skomentował, rozglądając się po wnętrzu.
-Dziękuję. To chyba dlatego, że moi rodzice są dekoratorami wnętrz. Umieją to wszystko ładnie urządzić i w ogóle.
-No tak.
-Chcesz obejrzeć resztę. - zapytałam z dumą, ponieważ właśnie przeprowadzałam z nim swoją najdłuższą rozmowę bez kłótni.
-W sumie to chętnie. - byłam zadowolona z jego odpowiedzi. Wszystko sprowadzało się na w miarę dobre tory.
Oprowadziłam go po domu. Pokazałam mój pokój i różne inne pomieszczenia. Następnie skończyliśmy znów na kanapie w salonie.
-No więc - zaczął - skoro wytrzymaliście ze sobą już prawie dwa miesiące, to już chyba powoli zaczyna się robić między wami coś więcej, niż tylko szczeniackie zauroczenie. - powiedział to, jakby z delikatnie wyczuwalnym smutkiem w głosie.
-No tak. Jesteśmy ze sobą szczęśliwi. - odezwał się Leondre. Ja nie chciałam się przy nim wypowiadać na ten temat, bo jego towarzystwo mnie krępowało.
-Widziałem zdjęcie na Instagramie. Fanki Cię chyba trochę lepiej przyjęły, niż Chloe. - skierował się w moim kierunku.
-To twoja dziewczyna? - zapytałam z ciekawości.
-Była. - powiedział ze złością. Dobra, kończmy już to. Przyszedłem tutaj żeby gadać z Leo, nie z tobą.
-Charlie! - krzyknął Leondre w jego kierunku. Chłopak nie zareagował.
Dalsza część wizyty Charliego przebyła w niezbyt miłej atmosferze. Miałam wrażenie, że tym pytaniem o dziewczynę wszystko zepsułam. Chłopaki gadali o jakiś koncertach, sponsorach i tym podobnych. Nie słuchałam za bardzo, bo pisałam przez ten czas z Nicole. Nie chciałam przecież żeby gwiazda - Lenehan oskarżył mnie jeszcze o podsłuchiwanie, czy coś takiego.
Po około godzinie Charlie wyszedł, a ja udałam się z Leondre na spacer. Następnie spotkaliśmy się też z Danielem, Nicole i Breckinem, a kiedy wróciłam do domu zastałam tam już swoich rodziców.
Przepraszam, że jest trochę krótszy niż zazwyczaj, ale następny będzie zdecydowanie dłuższy ♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKiedy następny? 😂 Mega 😍
OdpowiedzUsuńJutro albo w piątek ♥
Usuń